razy. Dom matki, na równi z innemi uczciwemi domami, zamknięty był dla wędrownego handlarza. A zresztą cóż wspólnego mógł mieć Stawro z rozpieszczonym młodym, szczęśliwym jedynakiem?
Stawro uchodził za «kawalarza», był nim w rzeczywistości, i pragnął nim być.
W wygniecionem i zniszczonem ubraniu, nawet wtedy, gdy było zupełnie nowe, z wyglądem półwiejskim i półmiejskim, w nieodprasowanej koszuli, bez kołnierza, z miną oszusta i złodzieja, mówił rzeczy, które bawiły ludzi, a jednocześnie niepokoiły ich, wprowadzały w zakłopotanie.
Znajomych zaczepiał na ulicy jakiemś powiedzeniem śmiesznem i trafnem, ale nigdy bolesnem i dokuczliwem. Wielu znajomych przystawało, ażeby z nim pogawędzić. Jeżeli mu się ktoś podobał, to szedł z nim razem do kawiarni, gdzie Stawro zamawiał butelkę wina, a po napiciu się wychodził na podwórze pod pozorem «nagłej potrzeby» i więcej nie wracał. A jeżeli któreś ze spotkań należało do mniej przyjemnych, mówił szybko:
— Taki a taki przyjaciel czeka na ciebie w kawiarni, biegnij co sił.
Ale w największy zachwyt wprowadzały Adriana kawały ze śledziem i tytoniem. W trakcie rozmowy Stawro wyjmował z kieszeni wysuszonego śledzia, z rozpłaszczoną głową i przyczepiał ją zręcznie do poły ubrania gaduły. Znajomy odchodził, obnosząc, ku wielkiej radości przechodniów, kiwającego się śledzia.
Jeszcze lepszy był kawał z tytoniem.
Wiadomo, że na Wschodzie istnieje następujący
Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/13
Ta strona została przepisana.