czekaj mnie na gościńcu przy waszej wsi: przyprowadzę ci dwa konie i dam ci dwa razy w pysk, ażebyś sobie zapamiętał, durniu jeden, że jeśli się bierze do ręki naszyjnik pięknej kobiety, to po to tylko, by dodać dukata, a nie ująć».
W sześć miesięcy po tej awanturze spotkałem Trandafira; spytałem go, czy dotrzymał słowa: Tak — odrzekł — dałem mu dwa konie i dwa razy po twarzy».
∗
∗ ∗ |
Podczas mojego opowiadania ojciec zasnął; ale Tinkutza była niezmiernie wzruszona. Po raz pierwszy w mem życiu znajdowałem się sam na sam z cudną dziewczyną, która patrzała na mnie rozkochanemi oczami. Pochylając się ku mnie, wzięła mnie za rękę i głosem, słodszym od melodji skrzypiec, rzekła:
— Panie Isworann, potrafiłby pan kochać, jak cygan Trandafir?...
Nie wiem, czy dotknięcie rozpaliło, czy też zmroziło wszystką krew, ale wiem, że dostałem nagle szalonego zawrotu głowy i lęk mnie ogarnął nieprzezwyciężony. Chwyciłem kapelusz i uciekłem bez słowa.
— Wzięła to za żart z mojej strony i gdy przyszedłem nazajutrz, śmiała się do rozpuku, przypominając mi moją ucieczkę. Ale ja byłem zrozpaczony. Drżałem ze strachu, bałem się zostać z nią sam na sam. Rozwiała się nadzieja, którą pokładałem w przyzwyczajeniu się do kobiety po kilkomiesięcznem z nią obcowaniu. Pozostałem tym samym człowiekiem o duszy ułomnej. A jednak chciałem się przezwyciężyć.