Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/44

Ta strona została przepisana.

— Przekonamy się za chwilę, czy to nie obchodzi nikogo — odpowiedział ktoś z krewnych.
I «za chwilę» o północy zaczęto z wszystkich stron rzucać we mnie okruchami chleba.
— Co to znaczy? — spytałem.
— To znaczy, że czas już wstać od stołu i trzeba pójść spełnić swój obowiązek!... — wrzasnęła chrzestna.
Przysięgam wam, przyjaciele, że nie rozumiałem znaczenia tych słów. Zrozumiałem wtedy, gdy chrzestny wziął mnie na stronę i wytłomaczył. Podczas gdy mówił do mnie, ciotka i chrzestna zaczęły rozbierać Tinkutzę i wprowadziły ją do sypialni, która była przeznaczona dla nas. Potem przyszły mnie ucałować. Otworzyły się drzwi sypialni, pchnięto mnie i drzwi zatrzasnęły się za mojemi plecami.
Pamiętam, że dostrzegłem cudownie piękną głowę Tinkutzy, spoczywającą na poduszkach, ujrzałem jej wspaniałe, rozsypane włosy... To było wszystko! Padłem zemdlony pośrodku pokoju!...
Majaczyłem przez dwadzieścia cztery godziny, a dwa tygodnie byłem ciężko chory. Nie wiem, co mówiłem, w godzinach nieprzytomności i podniecenia, ale wiem, że mało kto mnie odwiedzał.

Po wyzdrowieniu znalazłem się wśród samych wrogów. Teść i ciotka żądali wyjaśnień; uważali, że dom ich okryłem hańbą i wstydem. Powiedziałem im, że jestem związany[1]. Nie okazali mi najmniejszego współczucia, ale znienawidzili jeszcze bardziej.

  1. Przesąd ludowy, który wierzy w czary, mogące pozbawić mężczyznę jego mocy.