Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/45

Ta strona została skorygowana.

Od tej chwili nienawiść rodziny prześladowała mnie przez dziesięć miesięcy. Nie dopuszczano mnie do żadnych interesów, nie powierzano żadnych spraw, chowano przedemną pieniądze, wystrzegano się, jak złodzieja. Nic nie mogłem przedsięwziąć — chyba zająć się ulicznym handlem napojami. Cały majątek wydałem już na ślubne prezenty. Zaczęło się okropne życie, którego wspomnienie przeraża mnie i przejmuje grozą po dziś dzień!...


∗                    ∗

Nie będę wchodził w szczegóły, jest to zbyt bolesne... Osaczony w tym nieszczęsnym domu, nie miałem odwagi wychodzić na ulicę; czasem tylko wykradałem się i tylko nocą. Nie wolno mi było schodzić do sklepu, nie wolno mi było odwiedzać znajomych, nie wolno mi było pracować... Cokolwiek mówiłem, proponowałem, pozostawało bez odpowiedzi. Przy stole nikt ze mną nie mówił. A ja w rannych pantoflach, pół ubrany tłukłem się z pokoju do pokoju, jak jakiś pasożyt czy półgłówek.
Bracia zjawiali się co niedziela. Prosiłem, ażeby zabrali mnie z sobą do Galatzu, do swojego interesu, na którym się znałem lepiej od nich. Mówili mi o rozwodzie. Sądzicie, że było to najlepsze wyjście? Wcale nie.
Moja żona od chwili wyjścia za mąż odsunęła się od rodziny. Jej życie zespoliło się z mojem nędznem, ułomnem życiem. Bez łzy, bez skargi, bez żalu znosiła swój los, wierząc święcie, że jestem zwią-