ciężkie razy. Nie wiem, czy ją bił przed wyjściem, ażeby nakłonić do pozostania w domu czy też do wyjścia. I nie wiem, czy ją bił po powrocie z powodu jej nieobecności, czy też, by już więcej nie wracała.
Przypominam sobie jeszcze, jak przez mgłę, że przy ojcu stał zawsze mój najstarszy brat, również okrutny, jak on, a obok matki zawodziła siostra Kyra, starsza ode mnie o cztery lata, którą kochałem nad wyraz.
Wspomnienia moje stają się coraz wyraźniejsze. W miarę, gdy rosnę zaczynam rozumieć to, co dzieje się wokoło mnie. A dzieją się rzeczy niezwykłe. Miałem jakieś dziewięć lat, a Kyra około trzynastu. Była tak piękna, że nie mogłem się jej dość napatrzeć. Stroiła się przez cały boży dzień, a matka również piękna, jak córka robiła to samo. Miały olbrzymie pudło hebanowe z maściami, olejkami, ołówkami, farbkami. Najpierw malowały brwi, rzęsy, wargi, paznokcie. Po tych zabiegach, trwających niezmiernie długo, całowały się, mówiły sobie pieszczotliwe słowa i zabierały się do strojenia mojej osoby. Wreszcie, biorąc się za ręce, tańczyliśmy tańce greckie lub tureckie. Tworzyliśmy sami w sobie odrębną rodzinę.
W tym czasie, ojciec z swoim pierworodnym nie zawsze wracali do domu na noc. Byli obydwaj kołodziejami i to najlepszymi w okolicy. Warsztat ich znajdował się na przeciwległym krańcu miasta w dzielnicy Karakioi, a myśmy mieszkali w Czetazne. Dom w Czetazne należał do ojca. Zatrudniał w swoim warsztacie dwóch czeladników; mieszkała tam też stara służąca, która się zajmowała gospodarstwem. Nie chodziliśmy tam nigdy, a ojca bałem się, jak ognia.
Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/52
Ta strona została przepisana.