Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/57

Ta strona została przepisana.

do łydki, a ona nie oburzała się... przeciwnie nawet...pozwalała...
Tracąc przytomność w złości i gniewie, zawołałem:
«Ojciec idzie!... Uciekać!...»
W ciągu jednej chwili obydwaj goście wdrapali się na okno i zniknęli w czeluściach nocy. Jeden z nich, Grek, zapomniał w wielkim pośpiechu, o fezie i gitarze. Matka rzuciła mu je przez okno, podczas gdy Kyra usuwała nargile.
Wszystko to razem było tak zabawne, że skoro tylko minął mój pierwszy gniew, dostałem ataku szalonego śmiechu i spadłem z okna, potoczyłem się na środek dywanu, dusząc się i nie mogąc złapać tchu.
Matka, była przekonana, że zwarjowałem ze strachu przed ojcem. Biedaczki zaczęły przeraźliwie wrzeszczeć, zapomniały o ojcu, i o wszystkich djabłach, i rzuciły się na mnie.
«Niema ojca!... uspokoiłem je po chwili: nic mi nie jest... Byłem wściekły, że Kyra pozwala się dotykać temu łobuzowi... Chciałem go stąd wykurzyć!...»
Krzyczały teraz jeszcze głośniej, ale z radości. Wytłukły mnie, a potem wycałowały. Zaczęliśmy skakać, tańczyć i śpiewać. Byliśmy radzi: one, że minął strach, a ja, że się udała nauczka, którą wynagrodzono mi pieszczotami.


∗                    ∗

W ten sposób minęło jeszcze kilka lat. Są to lata mojego dzieciństwa, których wspomnienie stoi żywo w mojej pamięci. Miałem jedenaście lat, a Kyra piętnaście. Byłem z nią nierozłączny. Namiętność,