— Mniej smaczne, niż w domu u mamy?... Ale życie nie składa się z samych przyjemności. Są także przykrości, ha, ha!
Zamknęła mnie. Zasnąłem natychmiast. Obudziłem się przed świtem. Przypomniałem sobie pokrwawioną twarz matki i znowu zacząłem spazmować. Dom był pogrążony we śnie. Rozsunąłem kraty przy pomocy szprychy, którą poprzednio przyniosłem sobie ukradkiem i wyskoczyłem na podwórze. Złapałem siekierę i małą drabinkę, większą drabinę przystawiłem do muru; wdrapałem się na mur i zeskoczyłem na ziemię. Pobiegłem w kierunku portu! Dniało już, gdy przybyłem przed nasz dom, gdzie wszystko spało snem rozpaczy... Przystawiłem drabinkę i zacząłem wchodzić od tej strony, która dotąd była romantyczną stroną ucieczek. Znalazłszy się pod oknem, stłukłem szybę i wskoczyłem do pokoju.
Przesłodki głos Kyry doleciał mnie z jej więzienia.
— To ty, Dragomirze?
— Tak, to ja!... Przychodzę, ażeby was oswobodzić!
Wskoczyłem na pawlacz i pociągnąłem zasuwę. Kyra była bledziutka, a buzię miała opuchniętą od płaczu. Rzuciła mi się na szyję, wołając:
— A mama... Gdzie mama?...
— Jest zamknięta w piwnicy. Trzeba ją stamtąd wydostać i uciekać...
Odrzwia były zamknięte na klucz, a klucz wyjęty. Otworzyłem więc okno i wyskoczyłem na podwórze. Siekierą podważyliśmy wieko piwnicy i zeszliśmy po schodach. Uderzyło nas stęchłe powietrze, i zapach
Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/68
Ta strona została przepisana.