będę tysiąc lat i jeszcze w dniu śmierci pamiętać będę okropne minuty oczekiwania...
Nienawidziłem okrutnego ojca, brat był mi wstrętny, życzyłem im z całego serca, ażeby ich jasny piorun!... Ale być świadkiem wykonania strasznego wyroku... nie, nie, tego nie chciałem!... do tego trzeba być... trzeba być okrutnym, a Kyra nie była okrutną, jestem tego pewien, tylko...
Jakie to smutne być człowiekiem i nie rozumieć życia... Czemu litość rodzi się obok nienawiści... Dlaczego się kocha i nienawidzi... Dlaczego się zabija?... Czemu jesteśmy rzuceni na pastwę uczuciom, które krzywdzą bliźnich, a nas gubią?...
Gdy zostaliśmy sami, zajrzałem Kyrze w oczy. Tkwiła w nich dziwna ekstaza. Fanatyczne pragnienie zemsty wprawiało ją w nastrój weselny. Ubrała się w najpiękniejsze suknie, wyszminkowała się, jak na przyjęcie gości i nuciła wesołe piosenki.
Na lewym policzku miała siniaka wielkości orzecha.
— Ucałuj mnie z całych sił — rzekła do mnie, ukazując siniak — dziś jeszcze kula zetrze to piętno!...
— Kyro — odrzekłem, całując ją — czy nie byłoby lepiej zawołać wujów i uciec stąd?
— Nie — zawołała — najpierw trzeba ukarać zabójcę mamy!... potem uciekniemy.
— Ale to musi być straszne!
— Nie — zawołała — to jest piękne — i zaczęła mnie ściskać i całować.
Mijały minuty, powolne, męczące, straszne. Łu-
Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/77
Ta strona została przepisana.