motnego pomościku i przystanęła. Przy wejściu na pomost stał stary turek, pomógł nam zejść na ziemię a przed Kyrą złożył głęboki ukłon. Pochlebiło jej to niezmiernie. Turek posiadał wytworne obejście, którem nie mogli się szczycić goście mamy.
Biedne serce ludzkie. Czemu tak tęsknisz do radości życia! Czemu jesteś ślepe! Dlaczego nie zrozumieliśmy przebiegłej gry turka?... Dlaczego rzuciliśmy się sami w otchłań życia? Dlaczego zręcznie zastawione sidła porwały nas?
Spokój i siwa broda turka wzbudziły takie zaufanie Kyry, że poprosiła go, by pozwolił nam zwiedzić swój statek. Tylko na to czekał. Ale pewien był swego łupu i odpowiedział po turecku:
— Nie w tej chwili, urocza panienko. Żaglowiec znajduje się po tamtej stronie rzeki, gdzie go ładują. Ponieważ nie jesteście przyzwyczajeni do kołysania na wodzie, moglibyście łatwo uledz morskiej chorobie. Ale kiedyindziej pokażę wam z prawdziwą przyjemnością mój statek. Na razie oddaję do waszej dyspozycji tę łódź, i będę się uważał za zaszczyconego, jeżeli będziecie z niej korzystać.
Mówiąc to, schylił głowę, rękę przytknął do czoła, ust i piersi — i wszedł do łodzi.
∗
∗ ∗ |
Zapomnieliśmy o matce, ojcu, wujach, gościach i samym Panu Bogu. Duszą i ciałem wpadliśmy w szpony naszego dobroczyńcy. Nie schodziliśmy z łodzi. Puszczaliśmy się coraz dalej... Wkońcu cie-