Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.



STAWRO.
I

Adrian przebiegł pędem przez krótką aleję Matki Bożej, która w mieście Braila prowadzi do kościoła tej samej nazwy i zatrzymał się przed bramą ogrodu publicznego.
Stał gniewny i zmieszany.
— A jednak! — zawołał na głos — nie jestem już dzieckiem!... i zdaje się, że mam prawo rozumieć życie, tak jak je odczuwam.
Była szósta wieczorem. Dzień roboczy. Główna aleja parku była prawie pusta. Zachodzące słońce złociło jeszcze piasek, podczas gdy krzaki bzu kryły się już w mroku wieczornym. Nietoperze latały bezustanku i w najrozmaitszych kierunkach. Ławki, stojące po obu stronach drogi, były puste, i tylko na niektórych, położonych w zacisznych zakątkach ogrodu, tuliły się do siebie młode parki, a gdy mijał je jakiś niepożądany przechodzień, uścisk rozluźniał się i nabierały bardzo poważnego wyglądu.
Adrian nie zwracał uwagi na nikogo. Wdychał