Strona:PL Józef Bliziński - Dzika różyczka.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
DOROTA (do męża).

Co ty się tam wtrącasz, kiedy się nie rozumiesz na takich rzeczach... przecie narzeczony, to już jak mąż...

KOCIUBA.

Ale zawsze...

DOROTA (do ucha Rózi).

Dostaniesz i ty swojego, jagódko... nie bój się.. będziecie mogli się ściskać, ile wam się podoba.

RÓZIA.

E! kiedy to tam będzie!

DOROTA (j. w. ściskając ją).

Tylko patrzeć! Powiadam ci, że już jakbyś była hrabiną.

RÓZIA (zatykając jej usta).

Mameczko!

DOROTA

Tak, tak, wszystko teraz będzie dobrze, kiedy ten zostanie twoim szwagrem... wszakże on żyje z hrabią za pan brat.

RÓZIA.

Więc cóż z tego?

DOROTA.

Jakto? nie rozumiesz? przywiezie ci go tu... a czego więcej potrzeba... reszta sama się zrobi.

RÓZIA.

Nie wiem, jakim sposobem.