Ta strona została uwierzytelniona.
DOROTA.
Jakim sposobem?... masz ty takiego wabia w tych swoich ślepkach, że choćby nie chciał...
RÓZIA.
Jak w tej bajce o uroczych oczach, którą mi opowiadałaś?... o! zapewne... a dlaczegóż wtenczas, wiesz, w kościele, ani spojrzał na mnie, chociaż ja oczu z niego nie spuszczałam... nie wié nawet, jak wyglądam... patrzał całkiem w inną stronę, szkaradnik... żeby się był choć raz obejrzał... Mameczko, żebym ja miała takie oczy, jak ty powiadasz...
DOROTA.
Masz, masz, i nie bój się, nie przepadło... zejdziecie się wy jeszcze, a wtenczas zobaczysz... (Rózia usłyszawszy wchodzących, zatyka jej usta).
SCENA III.
Poprzedzający, RADOMIROWA, STEFAN (prowadzący ją pod rękę, wchodzą z lewej strony; za nimi) RADOMIR (kulejący nieco; podpierają go z jednej strony) IZYDORA (z drugiej) KAROLINA.
IZYDORA (prowadząc Radomira ku fotelowi; do Kociuby).
Janie, kawa.
KOCIUBA.
Zaraz, zaraz.
RADOMIR.
Czekajno, ciotka... (wołając) Kociuba!
KOCIUBA (zatrzymując się).
Słucham.