Bardzo prostej, iż nie potrafiłabym odgrywać roli uprzejmej gospodyni domu względem osoby, która obrawszy nas sobie za cel niezasłużonego prześladowania, nie przebiera w środkach, byle dopiąć swojego.
Kto? on! (na stronie) Tego się obawiałem... ach! ten Brunon... (głośno z zakłopotaniem) ale droga pani, czy jesteś pewną, że tak się ma rzecz istotnie?
Pomijam to, że sam nie poczuwał się do obowiązku zabrania znajomości z przyszłymi swoimi powinowatymi, ale nawet wiem napewno, że nie wahał się z powodu naszego stosunku rozsiewać wieści ubliżających nam w najwyższym stopniu.
Co pani mówisz!... w jakim rodzaju?
Wieści, przypisujących nam brudne wyrachowanie, zastawianie na pana sideł.
I pani temu wierzysz!
Nie broń go pan; wszakże pan hrabia postawił sobie podobno za zadanie przeszkodzić w jakibądź sposób naszemu związkowi.
Alboż jestem pod jego kuratelą?