A więc do tego już doszło! o! za pozwoleniem moi państwo, nie tryumfujcie przed czasem... rozchodzą się jeszcze i od ołtarza (spostrzegając Rózię). A! przecie... (nie biorąc wody, przygląda się Rózi) No, i ten waryat chciał mnie zmusić, żebym rejterował z domu, w którym takie ananasiki usługują gościom... jeszcze czego! (zbliża się do Rózi) Cóż to za śliczny buziaczek... a co za oczy!... Jak ci na imię, aniołku? (chce ją wziąć za policzek. Rózia przerażona upuszcza tacę z krzykiem i zasłania oczy).
O ho, hola! za pozwoleniem, a to co za konfidencye!
Przedewszystkiem moja woda! dajcież drugą szklankę, bo nie wytrzymam.
Ja panu dam wody! co pan sobie rozumiesz? czy pan wiesz, coś pan zrobił?
Ja?... nic nie zrobiłem, boście mi nie dały... i nie pojmuję, co asani chcesz odemnie; czy tu u was nie wolno pogłaskać ładnej dziewczyny? cóżto za dzikie zwyczaje?