Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
Ignacy (obejrzawszy się, po chwili ściskając jego ręce).

Słuchajno, powiedz mi... tak otwarcie... jak ci się zdaje... jak ty to uważasz?

Heljodor.

Co takiego? (dobywa cygarnicy).

Ignacy.

Nic nie wié! mówię o moich zamiarach matrymonjalnych.

Heljodor.

Z twoją sąsiadką, tą wdówką z Topolina?

Ignacy.

Ehę!

Heljodor.

Panią Klotyldą?

Ignacy.

No, naturalnie.

Heljodor (zapaliwszy papieros).

Na nic się nie zdało.

Ignacy.

A to dla czego?