Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
Heljodor (zawsze poważny).

Tylko ostrożnie...

Ignacy.

Nie obawiaj się... przeskoczyłbym jeszcze dziesięciu waszych warszawskich zdechlaczków.

Heljodor.

Tak ci się zdaje, a jakby przyszło do czego...

Ignacy.

Mój Heljodoreczku, pomówmy duszko bez żartów... przecież przyszłe szczęście kolegi i przyjaciela, powinno cię choć troszeczkę interesować.

Heljodor (ściskając jego rękę z powagą).

Bądź pewny!

Ignacy.

Więc powiedz mi, co ty masz przeciwko pani Klotyldzie?

Heljodor.

Przeciwko niéj nic a nic, tylko przeciwko tobie.

Ignacy.

Przeciwko mnie? śliczny przyjaciel...