Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
Ignacy.

Trzeba ci wiedziéć, że to jest kobiecisko poczciwe z kościami, gospodyni idealna, a przywiązana do mnie, że nie idzie daléj...

Heljodor.

Tém gorzéj, bo i tyś się do niéj przyzwyczaił, przywiązał.

Ignacy (unosząc się).

Ale bo powiadam ci, że to jest kobieta...

Heljodor.

Nieoszacowana, ja wiem... (dobywając książeczkę) patrz! to wszystko od niéj... jakie przysłowia jędrne... a co pieśni!... saméj téj: (nuci) „parobeczek do niéj, ona mu się broni“... znasz?... podyktowała mi dwadzieścia warjantów.

Ignacy.

Ten znowu swoje... (chodzi).

Heljodor.

Co wszystko nie przeszkadza, że cię prowadzi na pasku.

Ignacy (chodząc).

Ale zabawny jesteś... (po chwili zamyślenia, stając) Słuchajno, powiadasz, że się nie umiem brać...