Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.
Ignacy.

Proszę cię moja kochana, nie wtrącaj mi się w nie swoje rzeczy... mówiłem ci już nie raz, patrz tego co do ciebie należy...

Pawłowa.

O, o, jak to już pan będzie nademną odmawiał.

Ignacy.

Dajże mi pokój.. (chodzi; p. c.) wody do mycia!

Pawłowa.

Już! panie Boże dopomóż! będzie się pan moderował gdzieś na hulsztyki!

Ignacy (nie uważając na to, przegląda się probując zarostu na brodzie; do Heljodora, który usiadł na kanapie).

Słuchajno, możeby się ogolić?

Heljodor.

Zdałoby się.

Pawłowa.

No, no, niech ino pan tak cięgiem jeździ, niech ino pan tak figuruje, to się tu będzie dobrze działo!...

Heljodor (zapisując w notysce)

Wyborna jest... (do Pawłowéj wstając) Ale wi-