Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA IV.
HELJODOR, IGNACY.
Heljodor (p. c. odwracając się do biurka i widząc, że Ignacy stoi na środku sceny zamyślony)
Czy już nie jedziemy?
Ignacy (ożywiając się).
Ale zkądże znowu... jedziemy, jedziemy zaraz... bardzo jestem kontent z tego zdarzenia... powiem, że miałem zamiar być najsurowszym i ukarać przykładnie tę kobietę... ale na jedno słowo pani moich myśli... słuchajno, czy dobrze będzie: pani moich myśli?
Heljodor.
Dosyć.
Ignacy.
Jak ty zimno to mówisz... dziwna rzecz, że mój zapał nie oddziaływa nic a nic na ciebie, duszeczko...
Heljodor.
Nie oddziaływa, bo sztuczny... i powtarzam jeszcze raz, na nic się nie zda.