Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
Heljodor.

Zkąd mi się wzięło? ja sam nie wiem... pewno jakem ci się bliżéj przypatrzył... (posuwa się ku niéj).

Pawłowa (j. w.)

No, no... niech się pan obędzie tymczasem...

Heljodor.

Bierze mnie ochota pocałować cię.

Pawłowa.

Niech ino pan da pokój... to nie ładnie na takiego pana.

Heljodor.

Cóż to nie ładnego?

Pawłowa (patrząc nań z politowaniem).

Boże kochany, pan też zdarny do umizgów...

Heljodor (n. s.)

Cóż u djabła we mnie takiego... chyba się umówili...

Pawłowa (j. w.)

Rychtyg jak żyd do wiązki siana.

Heljodor.

A to porównanie oryginalne... i dla czegoż to?