Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.
Heljodor (zapisując).

Wszystko jedno — powiadajcież daléj...

Pawłowa.

E, co tam, bądź co powiedać... pan się jeszcze wyśmieje...

Heljodor.

Ale gdzież tam, owszem, żałuję was... więc powiadacie, że tak wam te pasierbice dokuczały...

Pawłowa.

Bogać nie, a najbarzéj najstarsza... nic, ino owe grajatyki, owe tańce, ostatni grosz czasem wyniesła do karczmy — choć ciała urznąć, a duszę posilić; a mnie nie wolno było do niczego; i co miałam chodzić w niedwabiach, to na wszystko musiałam ino patrzeć z daleka, jak ona gapa w gnat.

Heljodor (zapisując z admiracją).

Jak gapa w gnat! co to za dosadność!

Pawłowa.

Ale czekajcie! dłużéj mojego ubóstwa, niż czyjego państwa...

Heljodor (j. w.).

No, a cóż się zrobiło z tym waszym pierwszym,