Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.
Pawłowa.

O! dajcie mi ta pokój... moje sumienie tego nie skazuje, i basta!

Grzempieleski.

Ale dla czego?

Pawłowa (zniecierpliwiona).

Dla czego, dla czego — no, to dla tego, że nie! (zabiera szklankę etc. po kawie i wychodzi na prawo).

Grzempieleski (sam).

Niechże cię siódma skóra zaboli!... ostatnia kompromitacja mię ogarnęła... czekaj babo, nie daruję ci!... (do wracającéj Pawłowéj) Niech się pani Pawłowa lepiéj namyśli póki czas, bo jak dziedzic się ożeni i dziedziczkę do domu sprowadzi, to pani Pawłowa nie będzie długo tu popasać...

Pawłowa (rozirrytowana).

A ty zkąd wiész o tém? widzisz go, będzie plotki znosił! pan się żeni, to żeni, a komu to zasię od tego.

Grzempieleski (cofając się).

No, no, ostrożnie, bo mi oczy wydrapiecie — a ja ma się rozumiéć, chciałbym się jeszcze przypatrzéć, jak będziecie się wynosić z manatkami... (p. c.) No więc, ostatni raz, zgoda między nami, czy nie?