Strona:PL Józef Bliziński - Marcowy kawaler.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
Pawłowa.

Nagadałam, to nagadałam — niech pan będzie kontent, że sobie odeszła... (odchodzi ku drzwiom na prawo).

Ignacy.

Ale co?.. ja muszę wiedziéć!

Pawłowa (figlarnie).

Nie powiem... niech pan jedzie do Topolina, i zapyta jéj się.

Ignacy.

Ta kobiéta do wściekłości mię przyprowadzi... (przyskakuje do niéj z zaciśniętemi pięściami) Powiész, czy nie?

Pawłowa.

Nie powiem (wybiega na prawo).

Ignacy.

Niegodziwa! (wybiega za nią).


SCENA XIV.

HELJODOR (sam).

(po chwili) Obstupui!... teraz widzę, że sama da sobie radę, i sprowadzi rozwiązanie, jakie mu prze-