światło popołudniu
stań w zatoce posłuchaj woda śpiewa
pierś marynarza wypukła jest jak i morze same
ponad masztów pionami za chmur szarą bramą
słońce złotym sztandarem powiewa
no a barki zrozumiawszy ten sygnał
kołyszą chudemi rej ramionami
i ja wiem otulił się snów maligną
dnia lazurowy kamień
tragarz pasiasty jak bąk fajkę pali
stóp ciemnych mu dotyka zwinięte skrzydło fali
cień leje się na bulwar fjoletem i ciszą
tylko dźwigi parowe jak suchotnik dyszą
tylko gwiżdże ten malarz na boku fregaty
zawieszony malując liter smutne kwiaty
tylko ty mocną rękę zwijając jak linę
przeciągasz się dziwaczną rzucasz w lazur linję
strzeż się
drogi strzeliste i ostre jak promień
echem dzwonią z dalekości
żagli trójkąty strome
ciche są jak pościg
strzeż się
słuchaj zatoki