Strona:PL Józef Czechowicz - Ballada z tamtej strony.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

nad wiotszą niż łodygi kolumną obliczeń
astrofizyk natchnione unosi oblicze

bijąc młotem w żelazo na niebios otchłani
murarz przy chmur drapaczu świeci jak archanioł

wszystko wszystko jest na ziemi
tak wiele
wszystko
tak mało