Strona:PL Józef Czechowicz - Ballada z tamtej strony.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
bez nut


zapada w biały papier
naprzeciw słońca i wód
odwieczne promienie
spadają też mieczami z chmur

śpiewaczki jedwabne jagnięce
i wy dziewice pożogi
przez wiersz przeświecają wasze ręce
księżycem złowrogim

zorza opada przez chmury
a semafor wybucha wzwyż
drzewa kwitną drzewa wichr łamie
konie fal szaleją u zgliszcz

chrapliwe pierwotne krzyki
trzaskają nad światełkiem muzyki
i wąwozami popłynęła szumu ulewa
te wiersze z mitycznego kraju
nie chcące śpiewać