Ta strona została uwierzytelniona.
dziewanno
grzmiały bryły chmur
dziewojo
szmery drzew się stroją
dziewico
błysnęło złote lico z ponad gór
on żonę pojął
w półkolu półksiężycu mulistym śniada
wstęgami ciężkim dymem idzie smuga światła
od sadu w noc gorącą dyszącego jak stado
los się gmatwa
a tymczasem woda się czesała
wartkim szumem u wodopoju
w siedmiu lustrach odbijał się pałac
i słowa
on żonę pojął