Strona:PL Józef Czechowicz - Ballada z tamtej strony.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.
deszcz w concarneau


nisko nad lądem chmury zwinięte w pięść
dziewczyna białe wiadro zanurza w zatokę
trzepocze się falami horyzontu część
żagle zakryły drugą przed patrzącem okiem

z poza skały wiśniowej wiatr prychał jak zwierzę
obtarłem o liść ręce burza czas mi odejść
gdy barka rozhuśtana gniotła w pianach wodę
płótna jej się wydęły dziewczęco i świeżo

niby daleka bitwa na budynku grzmiał dach
to w źle przybitych blachach i krokwiach wiatr zagrał
znikły kontury rzeczy zaszumiało znagła
deszcz spadł niby kurtyna w eliptycznych fałdach