Strona:PL Józef Czechowicz - Kamień.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.
ŚMIERĆ


Za ścianą płaczą dzieci
Ona do mnie mówi
Oddycham lodowem kwieciem
nieznanych równin

A tam kołysanki
a tu chust poszum
niema nic gorętszego cichszego od jej głosu

Napróżno żyję myślę chodzę tylko przed Progiem
a gdy płynę przez miasto wieś
szumię lasami kawiarnią bezdrożem teatrem
to ona zawsze jest gdzieś
za ciszą nocną wiatrem

Zgłuszyć nie mogę

Nieruchome nad ulicą zachody
miedziane jak grosz
gwarzące syrenami samochody
mury fabryk w nieustannem tętnie
mądry pociągu bieg
krzyczą o życiu namiętnie
nie wierzą że jest brzeg

Ja chcę nie wierzyć i nie chce wierzyć mały poszarpany kruk
którego psy rozdarły
śmierć chodzi ona do mnie mówi szeptem gorącym
zdaje się że z obrazu złotego dna wychodzi Bóg
schyla się nade mną umarłym i krukiem zdychającym