Strona:PL Józef Czechowicz - Nic więcej.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

kwiecień tych co bez troski


wiosną jasnych oddechów gołębianych słuchaj
w pianie promyków ranek wiosnę wartko wiózł
aż kipiał lazurowy puhar

bo to radość biegła wzwyż po drzewach
a seledyn młodziutkiej korony owych brzóz
poblask z wisły od dołu rozgrzebał

na wodzie lekki przewiew
grzebieniem jeszcze sennym
falę sycił
promienny

i szyby świecą kwietniowołagodny brzask
w który się niebo wtula bo niebo tam osiada
brzozy na błękit zachodzą
odchwieją się znów przychwieją
raz wraz koleją
raz wraz
każda jest szumu strużącego się zieloną balladą