Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom I.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

królewskich nie było podłóg i zastępowały je tokowiska, skoble i zamki u drzwi proste, stropy z belek i tarcic układane.
Cóż dopiero po szlacheckich dworach?? Gospodarz na siodle lub na dyszlu większą część życia spędzał, a gdy do chaty powrócił, nie potrzebował żadnych wymyślnych przypraw, aby mu ona smakowała.
Zbytek był w odzieży, uzbrojeniu, w jadle i napojach, ale go w mieszkaniach nie było... dlatego nam tak mało pozostało z nich pamiątek... Lada nieostrożna iskierka obracała te gniazda w perzynę...
Obozował też pan i szlachcic niemal przez życie całe, i kaleka chyba, a nieudolny starzec domu mógł pilnować. Kto nie był żołnierzem, służyć musiał jako urzędnik i z miejsca na miejsce się przenosić. Zjazdy też częste, narady, komisye spoczywać nie dawały. Stajnia każdego czasu zaopatrzoną być musiała w konie i wozy, aby na zawołanie pana ze dworem przenieść gdzie kazał... I wszystko po troszę w domu do tego rodzaju życia się zastosowywało. Śpiżarnia gospodyni w zapasy była zaopatrzoną zawsze, aby bez nich pan w podróż nie ruszył. Nie było dworu bez namiotu, bo i takie wycieczki się trafiały, w ciągu których na gospody i dwory wcale rachować nie było można...
Nawyknienie do tego ruchliwego życia czyniło