jaciela to potrzebne, mówią, przeciwko twierdzom jego... a co innego myślą. Żołnierz obcy, gdy siła go będzie, na nas się obróci i szlachtę zdusi. Jako żywo go nie przeciw Moskwie zbierają, ale przeciwko nam.
I my to cierpieć mamy nie myśląc zawczasu o obronie? Cha! cha! — rozśmiał się podczaszy.
— Wymysły są i potwarze — odezwał się kasztelan. — Ja z wami o tem rozprawiać się nawet nie myślę, bo nie widzę niebezpieczeństwa, a patrzę na tryumfy. Połock odebrany...
Chciał mówić dalej, ale mu Krzysztof nie dopuścił.
— Tak samo jak wam z nami, tak nam z panem kasztelanem spierać się trudno, bośmy dwu obozów ludzie, a one nieprzejednane są. Wasz pan wrogiem jest naszym i my się z tem nie taimy, że przeciwko niemu cokolwiek możemy czynić, przedsiębrać, cokolwiek na jego szkodę zgotować potrafimy, nieomieszkamy!
Samuel potwierdził żywo:
— Jam tejże wiary co i Krzysztof — zawołał — a mam może ku temu jeszcze więcej niż on pobudki. Któż to pierwszy temu wilkowi, gdy siedział w swej jamie, myśl tę poddał, że się o tron polski kusić może i ku niemu obrócił ludzi? Skorzystał z tego, Bóg zapłać mi nie powiedziawszy.
— A gdybyśmy byli rakuszanina się trzymali i na tron go podnieśli — wtrącił Krzysztof — dopierobyście widzieli, jakby nasza rodzina
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom I.djvu/040
Ta strona została uwierzytelniona.