nie potrzebuję jej, alem ciekawy, gdyby potrzeba była, czybym jej mógł dostać...
— Za pieniądze? — odparł cicho Fontanus. — Starzy już jesteście dosyć, aby wiedzieć, że za pieniądz wszystkiego dostanie i tego co żywi i co morzy. Trucizna jedna drugiej nierówna, masz to znać, bo są takie, co powoli człowieka rok i więcej męcząc do grobu prowadzą, i inne, co jak piorun ubijają.
Za nieboszczyka króla Zygmunta, nim ztąd królowa Bona precz do Baru odjechała, nikt od trucizny bezpiecznym nie był, teraz nikt o tem nie myśli.
Dzierżek słuchał z uwagą.
— Więc — skonkludował — gdyby potrzeba była...
Fontanus z za stołu, za którym stał, począł wychodzić i nie patrząc na Dzierżka, piosenkę jakąś nucił pod nosem, której wyrazy luźne zdawały się oznaczać, że u niego w kramie wszystkiego dostanie. Nie odpowiedział więcej nic.
Z tem też Dzierżek powrócił do rotmistrza i doniósł mu, że aptekarz się nawet niebardzo z tem taił, iż truciznami frymarczył.
— Dobrze i to wiedzieć! — mruknął Mroczek.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom I.djvu/159
Ta strona została uwierzytelniona.