Ta strona została uwierzytelniona.
Na Franciszkańskiej ulicy w domu Zborowskich, choć całe miasto żywiej się niż kiedy poruszało, tej wiosny tak było pusto i cicho, jako nigdy.
Kasztelan gnieźnieński choć tu zajeżdżać prawo miał, nigdy gospodą nie stawał, bo z braćmi, choć się kochali, nie jedno myślał, a ani on ich, ani oni jego nawracać nie kusili się nadaremnie.
Andrzej tylko i Krzysztof, rzadki gość domostwo zajmowali pod czas, gdy w Krakowie bywali, a niekiedy siostrzany ich lub siostrzenice, bo familia liczna była i rozrodzona, więc Stadniccy, Włodkowie, Ossolińscy i Chodkiewicze.
Już w pierwszych dniach maja, choć wesele hetmana dopiero miało w czerwcu nastąpić, poruszało się w Krakowie i gotowało wszystko na festyny niebywałe, jakich miasto dawno, dawno,