Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.



II.


Oznajmić kazał kanclerz marszałkowi, że król J. Mć. na zamku przyjmie go w rannej godzinie, lecz razem dał mu znać, że radby z nim wprzód mówić i że tego była potrzeba.
Pomimo mnogich zajęć Zamojski umiał o wszystkiem pamiętać, a istotnie uczucie szczęścia, jakiem był przejęty, podwajało siły jego, tak że i sprawom bieżącym i przygotowaniom weselnym mógł podołać.
Gdy wiadomość ta nadeszła na Franciszkańską ulicę — na Janie uczyniła wrażenie dobre, rad był jej, ale sobie zbyt wiele nie obiecywał.
W Krzychniku i marszałku powołanie pierwszego zrodziło przesadzone nadzieje. Tłumaczyli to sobie, jako znak, że się ich obawiano i rozbroić usiłowano.
Andrzej namyślał się już, jak wysoko ma się ocenić.