braciszka w sukni zakonnej św. Franciszka, włocha Zapatellego. Tego szczególniej sobie upodobał dlatego, że jąkał się i szeplenił, a mówił po włosku. Zborowski zaś do języka tego miał słabość i czasami się odkazywał, że zupełnie Polskę porzuci a do Włoch się wyniesie.
Zapatelli grał tu niewłaściwą swej sukni rolę trefnisia, z którego się wyśmiewano i znęcano nad nim. Zabrany gwałtem gdzieś po drodze, pojony, karmiony włoch się wyrwać nie mógł i oswobodzić. Znosił los swój od roku blisko z rezygnacyą, bo dwa razy nadaremnie się próbował wyśliznąć, a za każdym razem pochwycony, wyszturgany, musiał za karę siedzieć w czabance o chlebie i wodzie.
Taki był skład dworu pana Samuela, gdy temi czasy, na wiosnę do Białego Kamienia dla spoczynku zawitał. Syn Aleksander wymówił mu się i we Lwowie pozostał, co ojcu było na rękę, bo czasem poważniejszego Oleczka albo się musiał wstydzić, lub z nim kłócić.
Panowała więc Anusia w jednym a Motrunka w drugim dwora końcu. Wojtaszek na obu.
Tego się tu obawiali wszyscy, nie wyjmując nawet Anusi, do której z zuchwalstwem niesłychanem lutnista śmiał się zalecać, chociaż łajała go, pluła mu w oczy i patrzeć na niego nie chciała. Wojtaszek śmiał się.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.