Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/080

Ta strona została uwierzytelniona.

chciał korzystać i z sobą a Krzysztofem go związać. Ale mu się to nie powiodło. Rozważniejszym daleko był pan Łaski, a choć wiele gotów ważyć, na ślepo nigdy nie chodził.
Samuel z warcholstwa mu był znanym, jak i wszyscy niemal Zborowscy, znał ich i z tego, że języka utrzymać nie umieli, ostrożnym więc być postanowił.
Z Krzysztofem razem znajdowali się na cesarskim dworze i obu im poseł moskiewski listy w. kniazia doręczył, a ta była różnica w ich przyjęciu przez obu (o czem Samuel nie wiedział), że Krzysztof list swój wziąwszy, czytał go i odpowiedź nań dał, Łaski zaś narzędzie sobie z niego uczynił, aby u króla zaufanie pozyskać.
List więc odebrawszy, nie otwierał go i z pieczęcią nienaruszoną królowi Batoremu go doręczył.
Samuel znał widać wojewodę sieradzkiego z rozgłosu imienia tylko i powieści, jakie o nim chodziły. Spotkawszy się więc z nim, zuchwale jak był zwykł począł go namawiać do przymierza i zdrady.
Łaski przed lekkomyślnym warchołem nie myślał się spowiadać z tego, co w sobie nosił. Przyjął go bardzo zimno i począł od tego, że mu historyę onego listu moskiewskiego opowiedział.
— Widzisz — rzekł w końcu — że ze mną