tarcze, na ten raz tylko ze skarbców podobywano, aby je potem wiekom potomnym jako kunsztu przekazać pamiątkę.
W pierwszej parze do tych harców stanęli Podhorecki, z domu Belinów, z Pawłem Raczkiem, przyczem się pierwszemu dobrze kopię swą skruszyć udało, a oba wyszli bez szwanku.
Za nimi szli tuż Andrzej Grudziącki z Jakóbem Jankowskim z dobrzyńskiej ziemi, Junoszą, któremu Jankowski przeszył rękę tak, iż kopia przez nią sterczała.
Tedy już bez rozlewu krwi się nie obeszło, ale bez niej też prawych turniejówby nie było.
Potykali się potem Kazimirski Stefan Biberstein z Górskim, gdzie się pierwszemu z nich nie poszczęściło, bo mu Górski ramię prawie zgruchotał.
Mniej szkodliwe było starcie następnych Pawła Piaskowskiego Junoszy z Mikołajem Rogozińskim, bo tylko że kopie swe pokruszyli i wyszli bez szwanku.
Dalej Miłkowski sandomierzanin Abdank, potykał się z Kirmańskim, który o konia Miłkowskiego kopię skruszył, a raczej o zbroję, którą on był okryty, bo i konie do tych zapasów w żelazo odziewano, a miały co dźwigać na sobie.
Potem jeszcze Krzysztof Broniewski, z domu Tarnawa, ścierał się z Janem Dobkiem, i konia
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.