Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.



VI.


Po weselu król zaraz do Niepołomic jechał dla spoczynku, zkąd się miał znów do ulubionego udać Grodna, kędy pono pod ten czas działa lano; kanclerz zaś dla spraw różnych na zamku pozostał w Krakowie, zkąd się wybierał z żoną do Knyszyna.
O Zborowskich całkiem jakoś ucichło, chociaż na rozjezdnem, król, przy zręczności, po kilkakroć powtórzył hetmanowi, że oni wszyscy zdrajce są, że przez nich się mnoży i utrwala opór u szlachty, że oni nienawiść sieją, a nada-li się okoliczność, surowo i bez litości przeciwko nim wystąpić potrzeba.
Krzychnik znikł z Franciszkańskiej ulicy spiskując po kątach, a marszałek, choć dostawszy dwa tysiące jurgieltu, za przejednanego uchodził, równie zajadle w duszy przeciw królowi powsta-