Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/051

Ta strona została uwierzytelniona.

też instyguje przeciwko niemu. Zmniejszy to srogość króla i moją, gdyż na niego, a szczególniej na mnie, zrzucą winę tej śmierci, choć, Bóg świadek, kielich ten odwracałem odemnie, pókim tylko zdołał. Ale są przeznaczone człowiekowi rzeczy, których on uniknąć nie może. Bądź więc wola Twoja.
I pomruczawszy coś cicho, dodał kanclerz.
— Prowadźcie go wprost na zamek i osadźcie w wieży, a straż niechaj będzie pilna. Nie szkodziłoby może, aby który ze starszych w izbie przy nim siedział. Ludzi do niego obcych dopuszczać się nie godzi.
Zresztą ja sam albo was napędzę, lub rychło tam będę.
Urowiecki z Mroczkiem jeszcze w obecności hetmana poczęli rozprawiać o liczbie i wyborze ludzi i broni, jaką z sobą brać mieli... ale w tem byli z sobą wszyscy zgodni.
— Patrzajcie tylko — dodał Zamojski — gdy się krok czyni, rozumnego człowieka dziełem jest tak go obmyśleć, aby się powiódł i nie chybił. Gdybyście mieli wpaść, a nie wziąć go i dać mu się wymknąć, natenczas królowi, mnie i wszystkim więcej zła uczynicie, niż dobrego, gdy go weźmiecie. Zważcież pewnie, aby nie uszedł.
— Że w Piekarach będzie, to nie ulega wątpliwości — zawołał Mroczek — a że my go ułapim, to także pewna, boć dwór ostawimy,