Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

Uwięzienie Samuela przychodziło też w samą porę dla tych, co przeciwko królowi knowali i gotowali zażartą opozycyę na sejmie. Ze wszech stron zabierano się je zużytkować, dowodząc samowoli, gwałtu, nieposzanowania praw stanu uprzywilejowanego.
Przez tyle więc lat wolno było banicie ukazywać się wszędzie, nikt mu nie mówił słowa, dano się ubezpieczyć, a potem schwycono go jak w pułapkę!
Poruszenie umysłów, wywołane wiadomością o napadzie na Piekary z każdą chwilą przybierało rozmiary groźniejsze; dodawano do opisu tego nocnego najścia na dom kobiety, wdowy bezbronnej, okrucieństwo, z jakim Urowiecki i Mroczek postąpili sobie względem niej, małoletniego syna Samuelowego, młodego Stadnickiego i służby. Strzelanie do domu, plądrowanie, wyrąbywanie drzwi, wrzaski, odgróżki i t. p.
W listach i opisach tej nocy powiadano:
„Toć się stało tego dnia w Piekarach, w dworze przywilejowanym pani Włodkowej, z piątku na sobotę w nocy, dwunastego dnia Maja, gdy miesiąc w ogonie był smokowym, w kilka dni po zaćmieniu słońca w tym roku“.
Dla szlachty było to w istocie nowe słońca zaćmienie, bo ukrócenie swobód jej... targnięcie się na jej prawa.