Natenczas pismami go zarzucać zaczęto gwałtownemi, i pokoju mu nie dawano, przez najobojętniejszych ludzi starając mu się je doręczyć.
W pismach tych dowodzono, nie bez pewnej podstawy, że uwięzienie banity starczyło i że na gardle go karząc, szedłby kanclerz dalej niż prawo chciało, bo Zborowski nie był ani infamis, ani in recenti crimine captus (na gorącym uczynku). Sejm więc powinien był o dalszym jego rozstrzygać losie.
„A nie dufasz-li — mówiono — zamkowi krakowskiemu, my tobie dla bezpieczeństwa i pewności zapiszemy się i zaręczymy, jako chcesz. A nie może-li to wszystko być, prosimy, abyś tylko zaczekał i tyle nam czasu dał, abyśmy do króla J. Mci jechali a od samego króla J. M. wyrok słyszeli“.
Wiedział bardzo dobrze Zamojski, jakiego król usposobienia był i że to wszystko już nic pomódz nie mogło, nie przypuszczał więc nikogo do posłuchania. Na mieście powtarzano, iż wyrazić się miał z powodu tego niepokoju i poruszenia umysłów.
— Fraszki to są, a ja się na fraszki nie oglądam, bo Polacy są piwem, które kisa (burzy się) z początku, a potem za wodę stoi; ja zaś mając władzę i urząd, na nie się tylko oglądać muszę.
Mówiono, że się na jednych Zamojski odgrażał, drugim starostwa obiecywał, aby milczeli,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.