Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

Zborowskich świadczył, jak byli dla króla usposobieni i jaki duch ich ożywiał.
Obrona wszelka już teraz zdała się niemożliwą; szlachta pozostała milcząca, przywalona tem oskarżeniem.
Dla wszystkich jawnem było, że odeprzeć tych świadectw nie mogli Zborowscy, chyba prawnymi wybiegi z sądu i form jego próbując się wyłamywać.
Główny głos w obronie przypadał, oprócz jurysty, który miał statutami i prawem ogólnem szermierzyć, kasztelanowi gnieźnieńskiemu, a ten sam dawniej, gdy mu król listy ręką Krzysztofa pisane ukazywał, pytając czy pismo jego poznaje, zmuszony był przyznać autentyczność. Cóż teraz mógł przeciwko niej powiedzieć?
Listy Krzysztofa nieopatrzne mówiły wiele, wypowiadały wszystko...
Składano oprócz tego jakiś testament czy zeznania Samuela, który przed śmiercią do wszystkiego się przyznawał i spiskom z bratem nie przeczył. Lecz coś w tych Samuela skryptach być musiało osłabiającego ich znaczenie, bo niewiele o nich mówiono.
Z oskarżenia wychodził podczaszy i Samuel, jako dwaj wrogowie króla szczególniej, którzy ustawicznie na życie jego nastawali.
Ciołek i Samuel w Krakowie chcieli z ptasiej rusznicy strzelać do niego. Zborowski później szu-