Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

dzieli na cesarskim dworze, gdzie z moskiewskim posłem wchodził w zmowy. O listach moskiewskich i papiery po Ościku ściętym świadczyły także, świadczył pan Łaski.
Naostatek ciężyło na marszałku i na podczaszym to nawet, że mimo glejtów nie ważyli się sami stawić przed sąd.
Pytano o nich codzień gdzie byli? Nikt nie wiedział; o podczaszym twierdzono, że się zawczasu schronił na cesarską ziemię.
Marszałek też się nie ukazał, choć daleko mniej był obwinionym, i na równi z Krzysztofem potępionym być nie mógł.
Reszta sprawy już formą tylko być mogła. Król się widomie niecierpliwił; jednego dnia dla choroby na sądy nie przyszedł, inne zeszły na długich a daremnych niewinności wywodach. Czas upływał.
Na obliczu królewskiem z każdym dniem dobitniej malowało się zniecierpliwienie. Czasem nie słuchał i nie pytał, siedział wpatrzony w ziemię i drgał tylko, gdy silniejszy głos go obudził.
Tak samo Zamojski w swych papierach przebierał, mało albo nic się nie odzywając, nie mięszając z dobrej woli — czuł się niepotrzebnym.
Po senatorach można było już odgadnąć za kim staną i głosować będą zmuszeni. Trzej tylko, o których mówiliśmy, z panem wojewodą poznańskim na czele, widomie ze Zborowskimi ciągnęli.