Krzyżaków też trzeba było zagadzać i żyć z nimi tak, aby nie napastowali...
Brzemię takie na ramionach mając, może i nie dziw, że książe Ziemowit stał się podejrzliwym, porywczym, a pod czas nawet okrutnym.
Z poddanych też ciągnął pobory wielkie, bo skarb musiał mieć zapaśny, aby się tam, gdzie zwojować nie mógł, okupić...
Jeszcze za młodu ożenił się był książe z Ofką, Opawskiego córką, z którą żył bardzo długo, i czworo z niej miał potomstwa, córek dwie i dwu synów.
Miał już naówczas prawie sześćdziesiąt lat, gdy mu Ofka zmarła, po której bolał wielce i z żalu się długo utulić nie mógł. Dzieci miał już dorosłe, a synowie patrzali tylko, rychło im dzielnice wypuści, aby pójść na wolę...
Trafiło się naówczas, że z Krzyżakami, od których nikt nigdy spokoju nie miał, przyszło do sporu o granice, a choć Ziemowit z nimi w zgodzie żył, że go posądzać zaczęli, iż z Litwą się zwąchał, co prawdą było, dokuczać mu zaczęli...
Więc posły nie posły, listy i groźby i wymagania przychodzić zaczęły takie, że choć książe ustępywał im i przejednać chciał, niczem ich nie mógł uspokoić.
Wybrał się więc z prośbą o pośrednictwo na dwór cesarza Karola IV do Pragi, z pięknym pocztem i jak na Piasta królewskiego rodu przystało.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom I.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.