przewrotna sztuka, podczaszy starego, pochlebca i wróg wszystkich, co się o łaski pana ubiegać mogli. sam[1] pono w młodej księżniczce szatańsko się rozmiłowawszy, umyślił staremu swatać, w nadziei, że ją potem sobie pozyszcze...
Wiedział on dobrze, jak z Ziemowitem postępować było potrzeba, dał mu się upić tem miłowaniem i dopiero gdy stary prawie zmysły postradał, szeptać mu począł, że byleby chciał ubogą księżniczkę, za pośrednictwem siostry dostanie łatwo...
Sam zaś, niewiadomo jakiemi drogami, Cieszyńskiej moc, bogactwa i potęgę pana swego tak odmalował, że ją pozyskał.
Z synów żadnego nie miał podówczas Ziemowit przy sobie, boby ci, jak później, wystąpili przeciw temu małżeństwu z obawy, aby ich więcej nie przybyło do podziału Mazowsza.
Gdy tylko staremu zabłysła nadzieja, iż Ludmiłę poślubić może, wnet na wszelki sposób, podarkami i przez ludzi księżnę cieszyńską sobie zyskiwać począł.
Do dzieweczki też zbliżył się, choć z trwogą od niego uchodziła i samego cesarza Karola pono w dziewosłęby sobie uprosił.
Słowem, iż nalegania były tak natarczywe i wielkie, że księżna cieszyńska swoją pomoc przyrzekła. Siostrę jakoś potrafiła do powolności skłonić, wielką jej rokując przyszłość, i gdy Zie-
- ↑ Błąd w druku; powinno być – Sam.