świadczyły, żonę wysłał do zamku Rawskiego, w więzieniu ją tam trzymać przykazując.
Mało było tej zemsty Baworowi, który nie rad, że mu Dobek z rąk uszedł, tak okrutnego Ziemowita umiał w gniewie i zajadłości utrzymać, że, gdy księżna synaczka na świat wydała, udusić ją kazał.
Byłoby i dziecię padło ofiarą złego człowieka, gdyby litościwe ręce nie ocaliły mu życia. Rozgłoszono bowiem, że nieżywem na świat przyszło i potajemnie dano je na wychowanie na wieś o mil kilka od Rawy do szlachcianki Hinczowej, która, jak około własnego, około sieroty chodziła.
Dowiedziała się o tem Salomea, księżna Szczecińska, siostra jego przyrodnia, a że wielką litość miała nad zmarłą i o jej niewinności przekonaną była, postanowiła wziąć je do siebie.
Ułożono tak, iż nocą nasłani przez księżnę Salomeę ludzie na dwór Hinczów najechali i dziecię uwieźli, nie dając się poznać nikomu.
Siedm już lat upłynęło od śmierci Ludomiły, gdy Bawor, który zawsze w wielkich łaskach był u starego, dowiedział się, że Dobek, powróciwszy z pielgrzymki do ziemi świętej, w Prusach się kędyś znajdował.
Więc gniew, już uśmierzony latami, znowu wybuchnął w księciu. Umiał go podniecać jeszcze Bawor.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom I.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.