łach i przekopach wodą zalanych tak była mocną i warowną, że nieprzyjaciel do niej niełatwo mógł się ważyć przystąpić, bo tu wszystkie środki obrony najsilniejsze nagromadzone były...
Miasto też same, krom nędznych przedmieść, z których lud łatwo mógł zbiedz, murem dobrym i okopem obwiedzione było...
Na owe czasy Płock przedstawiał się bardzo poważnie i pięknie, a że miał czas w pokoju się zaludnić i pobogacieć — życie w nim dosyć było wielkie i ruch znaczny. Przyczyniało się do tego, iż po śmierci Kaźmirzowej zająwszy je Ziemowit sam tu przebywał, a nie był nigdy bez kilku secin dobrze uzbrojonych ludzi, na wzór niemiecki, których choćby przeciw krzyżakom stawić można było...
Gdy synowie Ziemaszko młodszy i Janusz w Czersku i Warszawie już rządzili i gospodarzyli, stary Płocka z rąk nie puszczał, a i na to, co dzieciom oddał, pilno patrzał...
Chociaż na Mazowsze i na Płock nie napadał nikt, i jeszcze się nie było czego obawiać od Ludwika — czujność około miasta i zamku była wielka, i zaledwie w bramie ze swemi ludźmi się ukazał Dersław, natychmiast mu się spowiadać kazano zkąd, za czém i dokąd jechał.
Z prosta więc, dążąc do gospody na miasto, Nałęcz stary opowiedział się iż od Poznania przybywa, dla widzenia powinowatego (choć dalekie
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom I.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.