Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom II.djvu/009

Ta strona została uwierzytelniona.



I.


Orszak, złożony z kilku rycerzy i kilkunastu czeladzi, w dolinie, po nad którą łańcuch wzgórz panował w dali, zatrzymał się na gościńcu.
Jadący przodem człeczek na mule, palcem wskazywał, śmiejąc się, na znaczne miasto, które ztąd dobrze teraz widać było.
Do koła krajobraz zielony roztaczał się dosyć wdzięczny, acz mało urozmaicony. Oprócz szarego gór łańcucha, zamykającego z jednej strony widnokrąg, z panującą nad wyżynami górą wyniosłą, małe tylko pochyłości widać było w dolinie, winnicami do koła zasadzonej. W pośród nich niewielkie zbóż kawałki, gdzieniegdzie drzew kupki i domki białe, nędzne, leżały rozpierzchłe.
Miasto, na które przewodnik jadącym doń wskazywał, na owe czasy wcale okazale się i poważnie przedstawiało przybywającym. W koło