Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom II.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.



II.


Cela była dosyć obszerna, z oknem jednem na ogród wychodzącem. Znać w niej było, że na ród i pochodzenie tego, który się w niej zamknął, pewien wzgląd miano. Ale reguła, której zwłaszcza z nowicyuszami trzymać się musiano, nie dozwalała zakonnikowi więcej mieć nad jedną izbę, ani w niej sprzętu wygodniejszego nad pospolity klasztorny.
Łóżeczko twarde stało w jednym rogu, a przy niem klęcznik z ukrzyżowanym; u okna był stół okryty, na którym kilka ksiąg leżało, lampka włoska i drobnostek kilka z pobożnemi godłami.
Na jednej ze ścian, na tle złotem odmalowany św. Benedykt modlący się, miał mnichowi przypominać jego powołanie.
W pośrodku izby tej zrana nazajutrz stał słusznego wzrostu mężczyzna, zbudowany silnie,